poniedziałek, 27 lutego 2017

Co u nas?

Urywki z ostatnich dni:
W weekend mieliśmy odwiedziny. Sporo odwiedzin - od południa w sobotę po niedzielne popołudnie. Był cudowny rozgardiasz i mnóstwo jedzenia. I chociaż byłam w siódmym niebie (pomimo że nic nie mogłam z tych pyszności zjeść), w niedzielę wieczorem doszłam do wniosku, że jednak piątka dzieci, cztery zwierzaki plus dorośli - to na 55 metrach kwadratowych trochę za dużo ;) Na co dzień za dużo - bo gości jakoś ostatnio lubię.

czwartek, 23 lutego 2017

bo w facetach najbardziej cenię...

Wczorajsze popołudnie. Tak się złożyło, że dzieci poza domem. Jemy z Robertem obiad. Właściwie obiadokolację. Lubię wspólne posiłki i zawsze czekam z jedzeniem na powrót reszty rodziny. Zgodnie z aktualnymi trendami nie posiadamy telewizora. No ale... na laptopie Robert ma włączony filmik, w którym facet analizuje panoramę Warszawy autorstwa Canaletta. Mnie średnio kręci ten akurat temat (ale ja ignorantka historyczna jestem straszna), jednak coś przykuwa moją uwagę: pasja, z jaką facet opowiada. Matko kochana, to chyba największy wyznacznik atrakcyjności mężczyzny dla mnie - wiedza i pasja w głosie w tej wiedzy przekazywaniu. Na serio mogę słuchać i słuchać wielu rzeczy na kompletnie nie interesujące mnie tematy, gdy gość ma w swoim głosie autentyczną radość z odkrywania i przekazywania. Głupieję wtedy totalnie. Coś kiedyś na ten temat nawet pisałam ;) To zresztą był wpis (KLIK), dzięki któremu poznałam swoją życiową miłość.