poniedziałek, 27 lutego 2017

Co u nas?

Urywki z ostatnich dni:
W weekend mieliśmy odwiedziny. Sporo odwiedzin - od południa w sobotę po niedzielne popołudnie. Był cudowny rozgardiasz i mnóstwo jedzenia. I chociaż byłam w siódmym niebie (pomimo że nic nie mogłam z tych pyszności zjeść), w niedzielę wieczorem doszłam do wniosku, że jednak piątka dzieci, cztery zwierzaki plus dorośli - to na 55 metrach kwadratowych trochę za dużo ;) Na co dzień za dużo - bo gości jakoś ostatnio lubię.
Jedną z odwiedzających była Marysia (2,5 miesiąca). Przez cały czas u kogoś na rękach, bo Marysia nie wykazywała chęci spania. Cały dzień albo jadła, albo wodziła wzrokiem za dziećmi. Gdy wieczorem kładliśmy się spać, Robert zapytał:
- I to tak trzeba będzie cały czas, na rękach? Bo jeden dzień to fajnie, ale cały czas?
- Nie wiem. Z Gabi trzeba było.
- To odwołujemy ciążę... ;)
Pies został tak wybawiony, że w niedziele wieczorem dosłownie padł.
Dzisiaj postanowiłam sobie poleżeć - panna Pola ma jednak inne plany. Mam nadzieję, że to całe kokoszenie się i przeciąganie ma na celu obrócenie się główką w dół :D Pracę na dziś właśnie skończyłam, więc jednak zrobię pranie, poskładam wczorajsze dwa, ugotuję obiad, poodkurzam, pojadę po dzieci, pouczę się z córką na sprawdzian i uszyję obojgu kostiumy na jutrzejszy bal. Tak wygląda ograniczenie obowiązków do minimum. Jutro i pojutrze maraton po urzędach. Ajlawju biurokracjo.
Dieta cukrzycowa nie jest zła - waga spada, a ja mam mnóstwo energii. Chociaż może to zasługa zwiększonej dawki euthyroxu (zaczynam Cię lubić, Hashimoto), albo efekty walki z anemią (żelazo jest blehhh...)? Nadciśnienie też poszło w zapomnienie. Ósmy miesiąc ciąży jest spoko.
Zdjęć nie będzie - bo w tym całym rozgardiaszu żadnych nie zrobiłam :/

1 komentarz:

  1. Jej, to już ósmy miesiąc? Zauważyłam, że ciąże u innych zlatują bardzo szybko ;)
    Uściski dla Was!

    OdpowiedzUsuń