"użyłam cycków, aby nie zapłacić mandatu"
Chwilkę wcześniej jedna ze znajomych oznajmiła, że od dziś nie zamierza nosić bielizny. A chwilkę później masowo pojawiły się informacje o biegunkach i wygranych w zdrapki.
Wszystkie te statusy były fejkowe i miały służyć jednemu celowi: walce z rakiem. A co ma piernik do wiatraka? Rozgłos! Od kilku lat, co roku, kobiety zapraszają się do gry/łańcuszka w prywatnych wiadomościach. Co roku gra polega na publikowaniu kontrowersyjnych statusów, których znaczenie znają tylko "wtajemniczeni". Oczywisty jest fakt, że wyznanie przyjaciółki o nienoszeniu bielizny przyciągnęło moją uwagę. Skomentowałam ten status, podejrzewając karniaka za niewylogowanie się, a po chwili dostałam prywatną wiadomość z zasadami gry. Moją reakcją było poszukiwanie informacji na temat całej kampanii, czytanie opinii innych ludzi na jej temat, a na koniec, chcąc nie chcąc, zapoznanie się z formami profilaktyki raka. Jestem zatem przykładem kobiety, na którą kampania zadziałała. Jeżeli jest nas więcej, to jestem pewna, że odniosła dobry skutek!
Pozostaje kwestia kontrowersyjności. W poprzednich latach "zadania" były... hmmm... smaczniejsze. W tym roku, wiele osób nie weźmie udziału w grze, bojąc się reakcji innych ludzi. Jak myślicie, ilu moich znajomych postukało się w głowę i wzięło mnie za samotną babę, która sfiksowała z nadmiaru chuci? O ile w głębokim poważaniu mam zdanie tychże, tak wciągnęłam do gry koleżankę, która musiała się grubo tłumaczyć ze swojego statusu i teraz mocno się zastanawiam nad sensownością tego działania. Poprosiłam o zdanie znajomą, której opinie uważam za niezwykle wartościowe: PŁACZOLINA KLIK. Jej wypowiedź chyba oddaje wszystkie moje rozterki.
I niestety Robercie, Mikołaju, Marku i Filipie... proszę o usunięcie z wyobraźni obrazu Anny L. prezentującej cycki. Robercie - nie był to, jak widzisz, ani prawy, ani lewy cycek ;)
PS: tu polubiamy Płaczolinę na fejsie: klik,
PS2. A tu rysunki, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście: klik
O jak mi miło :-)
OdpowiedzUsuńNo co... ja bez bielizny chodzić miałam, mąż się ucieszył i... dupa (taka metaforyczna) xD
OdpowiedzUsuńZnajoma, która musiała się grubo tłumaczyć ze swego statusu, wypowie się na temat dziś w godzinach nocnych. Tak sobie z trzech perspektyw fajnie pogawędzić. Póki co, rzeknę tylko: ku...sko nieopłacalna zabawa!
OdpowiedzUsuńdawaj, dawaj :D Przynajmniej będę mogła się jakoś pokajać linkując Ci co nieco :)
UsuńEeee... spoko. No w końcu trochę tych kii z tyłka mogliby powyjmować. Jak napisała jedna znajoma: Ale o co ktoś miałby się gniewać?
UsuńFejs-srejs.
Pierwszy raz o czymś takim słyszę, ale jest to sposób na przyciągnięcie uwagi.
OdpowiedzUsuńW tym roku lancuszek jeszcze do mnie nie dotarl. W poprzednich edycjach owszem. Ostro w tym roku poszlo, o ile mnie pamiec nie myli w latach poprzednich bylo cos w rodzaju ''bede mieszkac w ... przez iles miesiecy''.
OdpowiedzUsuńhehe to musieli być zszokowani...do mnie łańcuszki nigdy nie docierają :)
OdpowiedzUsuńO ja zła... Łańcuszki przekazywałam ostatnio chyba jak chodziłam do podstawówki :D Całe nieszczęście tego świata na mnie spadnie a co ;P
OdpowiedzUsuńto ciekawe, że cycki rodzą tyle kontrowersji... w końcu: kobiety je mają, a mężczyźni je lubią:):):) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAh czyli sie ode mnie zaczęło;) ups! Sama w to wpadłam i nie byłam zbyt zadowolona z wyników, bo nie wydaje mi sie, ze dziewczyny poświęciły choć chwile na przemyślenia o raku, a raczej o tym jak z tego statusu najmniej boleśnie wybrnąć.. Monika
OdpowiedzUsuń