Księżniczka taka musi być dobra, grzeczna, pokorna i miła dla wszystkich. Musi po cichu przyjmować zły los i cierpienie, i nie może nawet myśleć o zemście, bo wtedy, o zgrozo, żaden książę jej nie zechce. Przecież najważniejszym życiowym celem księżniczki jest posiadanie męża. Jakiegokolwiek - mężczyźni w baśniach są w większości wspaniali i szlachetni. Jeżeli popełniają błędy, to są im one wybaczane. Są tak cudowni, że księżniczki powinny mdleć z wrażenia na samą myśl o nich. Ale, ale... jeśli tylko taka panna zacznie marzyć o miłości, to pozostają jej tylko marzenia. Przecież dziewczyna, która goni za chłopakiem to w ogóle jest fuj, odrażająca rozpustnica i cholera wie co jeszcze najgorszego.
Czy nie jest przypadkiem tak, że małe dziewczynki marzą o byciu księżniczkami z pobudek jakże egoistycznych, jak piękne suknie, bale, pałac i posiadanie własnego kucyka? A to my, dorośli, sprzedajemy im całą tą zgniłą otoczkę? Gdyby tak zacząć pokazywać naszym córkom kobiety silne, nie zdominowane przez świat mężczyzn? Pokazywać, że liczy się nie tylko uroda, ale przede wszystkim mądrość i intelekt? Księżniczki co prawda kochają czasem wszelkich "Quasimodów", ale... hmm.... z litości i chęci uwiarygodnienia faktu ich nieskazitelności. Gdyby tak pokazać córkom, że związek z mężczyzną nie powinien być ich głównym celem życiowym, oraz że nie powinny się załamywać, gdy coś pójdzie nie tak. Że nie powinny przyjmować złego losu z pokorą, ale stanąć i walczyć o zmiany? Że chęć posiadania czegoś i osiągnięcia celu za sprawą własnej pracy nie jest niczym niewłaściwym?
Czytacie córkom baśnie? Które z nich uczą prawdziwego życia? Zastanawialiście się nad ich rolą w wychowaniu?
Prawdę tu piszesz. Jednak bajki można wymyślać samemu, można wszystko przedstawić dziecku w sposób realistyczny. Disney'owskie księżniczki mogą spaczyć pogląd na świat, faktycznie. Ale gdy dziecko zaczyna tworzyć swoje własne królestwo z marzeń to nie zawsze kieruje się bajkami, które zna :) potrafi tak wszystko przeinaczyć, że księżniczka wcale nie będzie żyła długo i szczęśliwie, księcia pozna na disko,a ten okaże się ostatnim burakiem ;)
OdpowiedzUsuńNo ba! A później szukają takie Księcia z Bajki... Jak już go dorwą to się dziwią że muszą mu służyć. No chciał nie chciał życie to nie bajka, nie głaszcze Cię po jaj... Zdecydowanie wolę bajki z morałem niż z bezsensownym Happy Endem.
OdpowiedzUsuńAnia ja sama sobie czytałam bajki:), dlatego jestem twarda dla księciuniów:). Taka już ze mnie księżniczka:))
OdpowiedzUsuńNie mam córek więc nie mam tego problemu, ale mi czytano baśnie i raczej nie byłam typem takiej księżniczki. To wszystko zależy od przedstawienia dalszego życia i wytłumaczenia przedstawianych norm. Ja tam marzyłam o facecie z silnym charakterem, a okazało się po wyjściu z domu ze ja mam silniejszy...moi chłopcy po przeczytaniu baśni zawsze rozumieją treść inaczej nie ma księcia na białym koniu jest arek na smoku, nie ma śpiącej królewny tylko chrupiące zolza itp a czerwony kapturek poluje na wilka bo skóra nada się na dywan...
OdpowiedzUsuńJak to zostanie odebrane to chyba głównie zależy od rodziców.
OdpowiedzUsuńOczywiście że czytam baśnie. Ale baśnie, nie "100 najpiękniejszych bajek świata w opracowaniu disneja + ilustracje soft porno i wielkie oczy".
OdpowiedzUsuńBaśnie akurat polecałabym czytać. Mam na myśli oryginały, które pokazują ciemną i czasem okrutną stronę człowieczeństwa... Mała Syrenka na przykład. ... Pamiętam jak mija mama pierwszy raz mi ją przeczytała. Byłam w szoku! A Disney? Faktycznie może wpływać źle na postrzeganie roli kobiety w społeczeństwie.
OdpowiedzUsuńBaśnie akurat polecałabym czytać. Mam na myśli oryginały, które pokazują ciemną i czasem okrutną stronę człowieczeństwa... Mała Syrenka na przykład. ... Pamiętam jak mija mama pierwszy raz mi ją przeczytała. Byłam w szoku! A Disney? Faktycznie może wpływać źle na postrzeganie roli kobiety w społeczeństwie.
OdpowiedzUsuńJa to od dziecka marzyłam o tym by być Ropocopem :D
OdpowiedzUsuńno jest w tym cos co piszesz, ale nie przesadzajmy, to ze dziewczynka chce byc krolewna to nic zlego, kiedys z tego wyrosnie, a przeciez to mile wspomnienia :-)dajmy sie dzieciom nacieszyc swiatem basni, bo prawdziwe problemy kiedys same przyjda
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, choć mi też czytano bajki, a ja zawsze chciałam zostać policjantem ;)
OdpowiedzUsuńTak, nie jedna szukała księcia i obudziła sie z ręką w nocniku.
OdpowiedzUsuńAle już nie przesadzajmy.. etap bycia księżniczką, każda kiedyś przerabiała! :D
Najlepsze bajki z mądrym morałem, a nie happy end :)
Ania ja uwielbiałam wszelkie opowiadania i baśnie. .. ale typu: "Czterej muzykanci z Bremy" , " O diable z trzema złotymi włosami" "Dwunastu braci" , "Dobry interes"... o matko teraz jak na to patrzę z boku to ten mój typ pewnego gatunku bajki też jest jakiś anomalny...
OdpowiedzUsuńCzytać dobrze jest wszystko. Znać wiele. Rozmawiać, poddawać refleksji. I nie wpajać jedynie słusznej wizji świata i człowieka. Jakiejkolwiek. Bo mnie się wydaje, że jak się córce pokaże jedynie słuszną (wg nas) opcję, to ona kiedyś w ramach buntu uwierzy w tę całkiem odwrotną. Uwierzy bezkrytycznie, w ciemno, dla zasady. Dlatego warto czytać i rozmawiać. Baśnie zawsze mają źródła ludowe, a ludowe mądrości wcale nie są płytkie i wcale nie tradycyjne, jak się im przyjrzeć. Ale trzeba się z dzieckiem przyjrzeć. I zapytać, czy mu się na przykład taki wzór kobiecości lub dziewczęcości podoba. I dlaczego, jeśli. Tak rozumiem rolę literatury. Uściski:)
OdpowiedzUsuń