wtorek, 9 września 2014

Co tam słychać u Anny L.? - kolorowanka koń

Jakoś nie miałam ostatnio weny do pisania o tym co słychać w naszej rodzinie. Głównie dlatego, że albo robię przetwory, albo chodzimy na grzyby, albo robimy inne ciekawe rzeczy.

Na przykład Córce do kolorowania rysuję konie. Najcześciej jest to odwzorowanie jakiegoś zdjęcia, które znalazła sobie w necie. I tak, dzisiaj mamy to:


Zdjęcie po otwarciu w pełnym rozmiarze nadaje się do druku, więc jeżeli ktoś lubi kolorowanki z końmi, to drukujcie śmiało. Zastanawiam się, czy nie wrzucać tu także innych.

Zdjęciami Was zasypię, żeby nie ględzić:




Przetwory (to tylko część)


Rysujemy (wszyscy) - ja ćwiczę rysowanie na papierze, gdzie nie bardzo mam możliwość poprawiania, a już w ogóle nie mam możliwości przesuwania i przestawiania elementów. Ten rysunek był potem lepiej dopracowany, ale zdjęcia efektu ostatecznego nie mam ;) Córka za to wczoraj dorwała mój blok i w ostatniej chwili powstrzymałam ją przed pokolorowaniem moich prac (bo takie smutne są i szare, samym ołówkiem, mamusiu).


Grzyby zbieramy, a poza tym jeździmy na zloty czarownic:






Jak zwykle jest też satyrycznie: 





8 komentarzy:

  1. no przetwory piękne ! pozazdrościć:)
    ja to bym się bała na taki zlot czarownic się wybrać no bo w końcu można w zupie wylądować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh wow jakie zapasy. Moje organiozowanie zapasow na zime skonczylo sie na zamrozeniu 4 woreczkow malin ;) W sumie to wyrzutow, ze leniwa jestem miec nie moge, bo i tak nie mialabym gdzie tego trzymac.

    Kompromis - cala prawda!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie robię przetworów z różnych przyczyn, a największą jest moje lenistwo, poza tym brak tutaj podstawowych składników.

    Na zlot czarownic chętnie bym się wybrała, bo to moje naturalne środowisko he he:).

    Mój mąż tak właśnie traktuje kompromis:).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też zakopuje się w przetworach, a ten opis kompromisu wprost idealny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Joł, ale z Ciebie pracuś.

    Kobieto! Sama wiesz co... a propos wiesz czego. Moje zaprawy obejmują dwa słoiki powideł, reszta zeżarta z garnka. I to też mi zajęło za dużo czasu na robotę.

    Co się, kurna, ze mną probiło, taka mać?

    OdpowiedzUsuń
  6. Oł... I Wiskasa mamy na zimę ;) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lokowanie produktu ;) A serio, to leży bo kot nie chce go jeść :D

      Usuń
  7. kobieta o wielu twarzach:-) jesteś niesamowita!!!:-) ja w tym roku wyjątkowo nie mam na koncie ani jednego słoika z własnymi przetworami. Patrzę na Twoje zdjęcia i gratuluję talentu oraz świetnej organizacji:-)!!! pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń