Dzieci Anny L. nie chorowały prawie w ogóle przez co najmniej dwa lata. W grudniu zaraziły się ospą i od tamtej pory co jakiś czas któreś z nich łapie jakieś paskudztwo. Aktualnie chorują jednocześnie, każde na coś innego. Córka sobie tę chorobę zresztą wykrakała, bo kilka dni wcześniej postanowiła symulować:
Ostatni weekend był weekendem Eksa - tzn. dzieci spędzały czas od piątku do poniedziałku u taty. W związku z chorobą Anna L. została z nimi na noc z piątku na sobotę i z niedzieli na poniedziałek. Gdy wrócili do domu wszystkie nerwy Annie L. uspokoiły w momencie gdy córka po dwóch dniach niejedzenia zażądała mamusiowego rosołku, zjadła go trzy talerze mrucząc pod nosem "mniaaaam". Na drugie danie były krokiety. Syn zjadł i zapytał kiedy będzie drugie danie.
- To było drugie danie - odpowiedziała Anna L.
- Ale jak to? Bez ziemniaczków i kotleta? - Potomek wykazał autentyczne zdziwienie.
Kulinarnie to w ogóle dziwne gusta mają te jej dzieci. Przez dwa lata Anna L. próbowała kiedyś ugotować barszcz "taki dobry jak u dziadka". Mimo wypróbowania miliarda przepisów i sposobów barszcz zawsze był gorszy. Po tym czasie dała za wygraną i na barszcz wysyłała dzieci do dziadka. Tu Anna L. chciała zauważyć, że dziadek nie chciał zdradzić przepisu. Pewnego dnia, w trakcie wakacyjnego wyjazdu, podała mężowi do kolacji "gorący kubek". Potomek podbiegł, spróbował i z radością w głosie wykrzyknął:
- Mamusiu, w końcu się nauczyłaś!!!
A jak już jesteśmy w kuchni:
Hehe no to dziadek miał tajny przepis. ;). U mnie wygląda identycznie jak na obrazku, pomidorowa musi być z domowym makaronem...
OdpowiedzUsuńNo proszę, jaka recepta na dobry barszcz :D
OdpowiedzUsuńZdrowia zycze!
OdpowiedzUsuńco do tej pomidorówki - u mnie w domu zawsze tak było. ;)
U Drugorodnego właśnie po ospie odporność padła. Niech dzieci wracają do zdrowia.:)
OdpowiedzUsuńJa się zastanawiałam czy szczepić na ospę, ale po ostatnich doświadczeniach waham się okrutnie...
OdpowiedzUsuńPomidorowa w poniedziałek? Rządzi :)))
dziadek-cwaniak :)
OdpowiedzUsuńAle się ubawiłam tym barszczykiem, wcale się nie dziwię, że nie chciał przepisu zdradzić. Zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńSekretny przepis dziadka ;-)
OdpowiedzUsuńSłyszałaś pewnie o "dołku immunologicznym" po ospie? Teraz przez jakiś czas tak będzie, że wszystko będą łapać, ale na szczęście to mija. Zdrówka!
OdpowiedzUsuńI nie ma co się dziwić...poniedziałkowy obiad jak w każdym polskim domu :)
OdpowiedzUsuńU nas odpukać dziecko z poważniejszych chorób miało tylko zapalenie spojówek. Jak na 12mc życia starczy ;) Ps. Nie dziwne z epóźniej dzieciaki wolą zupę z torebki ala chińską niż domową ;)
OdpowiedzUsuńPewnie troszkę osłabiło to organizm...
OdpowiedzUsuńA z tym barszczykiem dziadek wymiata :D