Od kilku dni podsumowuję sobie w głowie miniony rok, bardzo obfity w wydarzenia, mimo że spędziłam go właściwie w domu.
Na początku roku dostałam informację o pierwszej młodej śmierci. Umarła córeczka moich znajomych. Śliczna, mała dziewczynka, której co prawda osobiście nie poznałam, bo urodziła się za granicą, ale której mocno kibicowałam w walce o zdrowie. Chyba tylko matka wie, jak rozwala taka informacja. Jak rozwala śmierć własnego dziecka, nie jestem sobie w stanie wyobrazić.
Na początku roku odbyło się też nasze badanie w RODK, które mną psychicznie wstrząsnęło. Nie było to łatwe doświadczenie. Smutne jest to, że wpis na temat badania jest najczęściej odwiedzanym na blogu. Wszystkim odwiedzającym życzę powodzenia.
Na wiosnę dotarła do nas szczęśliwa wiadomość. W rodzinie mojego męża urodziła się mała dziewczynka. Szczęście nie trwało długo. Zaraz po tym zachorował i umarł jej tata. Nie miał nawet czterdziestu lat. Zabrał go rak. Ta wredna choroba nie poprzestała jednak na jednym życiu. Niedługo potem, bo nie minął miesiąc, w tej samej rodzinie umarła młoda mama. Niesamowicie pozytywna kobieta. Zostawiła synka, rok młodszego od mojego. Było to mniej więcej w czasie gdy zmarła Przybylska. Gdy cała Polska opłakiwała aktorkę, mnie trafiał szlag. Byłam zła, że wszyscy o niej pamiętają.
Moja reakcja na śmierć w moim otoczeniu była zawsze taka sama - nie odzywałam się zbyt wiele do najbliższej rodziny zmarłej osoby. Myślałam, że to nie na miejscu i że nie będą mieli siły na rozmowę ze mną. Dopiero niedawno ktoś uświadomił mi, że to nie prawda. Matka nie Wariatka - dziękuję za ten wpis KLIK.
Rok był też dla mnie bardzo pozytywny zawodowo. Mimo, że nie zarabiam na tym co lubię na tyle, bym mogła spać spokojnie, to bardzo się rozwinęłam. Wszystko to byłoby niemożliwe bez wsparcia najbliższej rodziny (mamo, jesteś najlepsza). I bez pewnej osoby, którą na żywo zobaczę dopiero jutro.
Kochana i droga Aniu "Przewijko" KLIK - chyba sama sobie nie zdajesz sprawy, jak dużo Ci zawdzięczam w tym roku. Dzięki Tobie wzięłam udział we wspaniałym projekcie, który ruszył mój tyłek z odrętwienia. Dzięki Tobie, poznałam masę cudownych osób. Dzięki Tobie, zamiast myśleć o swoim nieszczęściu, nie miałam na to czasu i zaśmiewałam się pracując z Gosią KLIK po nocach. Gosia zresztą jest kolejną osobą, która przywróciła mi wiarę w człowieka. Mam nadzieję, że nasza znajomość przetrwa długo.
W tym też roku umocniła się moja przyjaźń z pewnym wielkim człowiekiem. Wybacz, że nie odzywam się do Ciebie zbyt wiele.
W minionym roku urodził się w mojej najbliższej rodzinie cudowny chłopczyk. Taki malutki ideał, do wyściskania, przytulania, zachwycania. Moje dzieci nie mogą się doczekać, kiedy urośnie na tyle, żeby się można było z nim bawić. To taki największy pozytyw 2014 roku.
W grudniu, 7 urodziny obchodziła moja Córka. Nie mogę uwierzyć, że jest już taka wielka. Gdy śpiewałam jej sto lat w domu Eksa, a ona zdmuchiwała świeczki z muffinki, która miała symbolizować tort (właściwy był na przyjęciu) - za ścianą domu obok policja rozmawiała z mieszkającą tam rodziną w sprawie śmierci. Życie odebrał sobie pan domu. Może nie bliski znajomy, ale sąsiad przez płot, któremu codziennie mówiliśmy "dzień dobry". Nie wiem, czy mimo starań, moje "sto lat" śpiewane córce brzmiało radośnie.
A w wigilię zdarzył się kolejny mały cud i tym razem moja sąsiadka urodziła ślicznego chłopczyka. Radości nie było końca, gdy sąsiad przybiegał co chwilę aby opowiedzieć z przejęciem o każdym nowym szczególe dotyczącym jego małego synka i żony. W wigilię również odkryłam, że w mojej rodzinie spełniło się większość składanych sobie wzajemnie przed rokiem życzeń.
To wszystko dało mi wiele do myślenia. Ostatni czas uświadomił mi kruchość życia i to jak ważne jest wszystko, co w nim robimy. Teraz jestem znów w ogromnych nerwach - właśnie zbliża się kolejna rozprawa rozwodowa. Nie mogę zasnąć myśląc o tym co noc. Nie jestem w stanie skoncentrować się na niczym innym. Moje nerwy są znów na granicy wytrzymałości.
Postanowień noworocznych nie robię. Albo zrobię, ale nie będę się nimi dzielić publicznie. Poza jednym: postanawiam mimo nerwów znaleźć znów serce do prowadzenia bloga ;) Z egoistycznych pobudek - dużo dobrego mnie dzięki temu miejscu spotkało.
Szczęśliwego Nowego Roku, Kochani :)
No i ja trzymam za Ciebie kciuki, bo jesteś naprawdę wspaniałą osobą z ogromnym sercem. Życzę Ci, żeby ten rok zdominowały same piękne i pozytywne chwile!
OdpowiedzUsuńIm jestem starsza tym bardziej zdaje sobie z kruchości życia...
OdpowiedzUsuńpilnuję się aby nie popadać w hipochondrię , aby z każdym bólem dupy nie lecieć do lekarza.
szukać pozytywnych stron życia i marzyć aby przytulać własne wnuki :))), z ich dziadkiem of kors :P
Kiedy przeczytałam pierwsze zdanie, pomyślałam: Dawaj Anka, w moim nastroju nic mnie nie dobije...
OdpowiedzUsuńA jednak.
Przykre, i tak przejmująco smutne, są historie, które przytoczyłaś. Tam gdzie powinno być słychać śmiech dziecka, jest ból, rozpacz i łzy...
Wiesz, tak sobie myślę o tym, jak my wszyscy zachowujemy się wobec osób, którym odszedł ktoś bliski... Myślę, sobie, że większość z nas nie wie, jak się wtedy zachować. Psychologowie radzą, żeby być obok. Tylko, co to znaczy "być obok". Nie władujemy się do mieszkania kuzynce, która straciła męża/dziecko/mamę, bo najzwyczajniej w świecie- nie wiemy, czy Ona sobie tego życzy. Ba! Czy mamy prawo to zrobić. Analogiczny przykład do tego, jaki Ty miałaś z tym jak zachować się w takim przypadku, ja miałam podczas rozmowy z niepełnosprawną blogową koleżanką. I bardzo dobrze, że takie rozmowy wynikają, bo... tak naprawdę to my się zadręczamy czy zrobiliśmy dobrze, czy źle, ale te osoby, których dotyczy sytuacja rzadko niestety mówią, czego oczekują. Jednak komunikacja zawsze jest najwłaściwszą drogą...
Aniu, z całego serca życzę Ci powodzenia na rozprawie. Mogę jedynie domyślać się, jak wielkie to nerwy i emocje.
I Tobie również życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Kochana, może Ty mnie nie znasz, ale ja Cię podczytuję i bardzo bardzo mocno trzymam kciuki za to, żeby w Twoim życiu były same pozytywy. W moim otoczeniu ogrom rozwodów teraz, ale dziewczyny dają radę, zamykają ten etap w życiu i są szczęśliwe. I Tobie tego życzę!
OdpowiedzUsuńTen rok był u was pełny emocji..szczęśliwego Nowego Roku :)
OdpowiedzUsuńŚciskam, kciuki trzymam i w ciepłych myślach chowam:)
OdpowiedzUsuń