sobota, 15 sierpnia 2015

Gdy nie było komputerów....



Gdy moje dzieci budzą się o jakiejś wysoko nieprzyswajalnej porze, jedyną interakcją, jaką mogę ich uraczyć, jest wyrzucone gdzieś z trzewi zdanie: "Jezzzzzuuuuuu, śpij jeszcze, albo przynajmniej leż i się nie odzywaj". Tak wytresowane dzieci budząc się o nawet normalnej porze, nie otwierając jeszcze oczu, najpierw krzyczą" "mamaaaaaa!!!", a następnie, po zlokalizowaniu mnie, zadają pytanie: "Mogę wstać?".



Scenariusz powtórzył się i dzisiaj:
- Mogę wstać? - zapytał Syn
- Jak chcesz to wstań. Nie musisz mnie o to pytać. - próbuję naprawić błąd wychowawczy ;)
- A mogę komputer?
- Nie. Nie przeginaj. Jeszcze śniadania nie jadłeś.
- A co mogę robić?
- A co robiły dzieci, na przykład ja, gdy nie było komputerów?
- Jeszcze spały...

Ostatnie dni obfitują we wspólne atrakcje wakacyjno-towarzyskie, ze względu na wizytę Dużego. W środę dzieciaki jako jedyni nie dorośli uczestniczyli w nocnym wyjeździe nad jezioro w celu oglądania perseidów. A ja zastanawiam się, skąd brać energię na codzienną pracę, opiekę nad dziećmi i również codzienne wyjazdy nad wodę.  I jeszcze wieczorne życie matki ;) Póki co, energia jest, jednak chyba czekam na wrzesień i powrót rutyny i spokoju :D Chociaż... w planach mam jeszcze jedną małą wakacyjną przygodę :)



6 komentarzy:

  1. Już nie mogę się doczekać relacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie wiem skąd biorę energię...ale koło 29stej odczuwam bardzo znaczący jej spadek i marzę o przytuleniu się do podusi :).
    za to moje dzieci czerpią ją z powietrza..nieustannie..i tak do 23ciej wieczorem, od 6 rano..., buuu

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też chcę żeby Płaczolina po obudzeniu leżała i czekała!

    OdpowiedzUsuń
  4. skąd ja znam te poranne pytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha, my z bratem wstawaliśmy w weekendy jak najwcześniej i zwykle razem się bawiliśmy. Jako, że mieliśmy już jednak komputer to czasem i do niego dorwaliśmy się z samego rana. Ale trzeba było to robić sprytnie :) Rodzice pozwalali nam tylko na jedną godzinę komputera dziennie (jedna na łebka). Więc jeśli wstaliśmy wystarczająco wcześnie to ta godzina mogła nam się ładnie wydłużyć. Najpierw grał brat godzinę (ja patrzyłam, bo przechodziliśmy razem jedną grę), potem ja (on patrzył), potem znów on grał (rodzice dalej spali) i tak w kółko. Gdy któryś rodzic w końcu wstał to mówiliśmy, że to nasza pierwsza godzina grania i to drugie ma jeszcze godzinę :) Ehh.. to były czasy. Rodzice mogli się przy nas spokojnie wyspać. Byliśmy naprawdę baaaardzo cichutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nasi chłopcy wczesne pobudki mają w weekendy. W tygodniu to ja ich budzę. Pamiętam za to pobudkę kiedy młodszy syn jeszcze dobrze nie mówił. Obudziłam się bo poczułam, że ktoś się na mnie wdrapał, otwieram oczy, patrzę a przed oczami mam żółtą kaczkę, która obniżonym głosem młodszego syna krzyczy "ZJEM CIEM". Ot, takie pobudki mi się trafiały :)

    OdpowiedzUsuń