Wracając do podsłuchiwania: siedziała za mną para. Potem sobie ich pooglądałam przy wysiadaniu, ale podsłuchując nie wiedziałam co za jedni. Dziewczynie wciąż dzwoniła komórka. Ale ja to uwielbiam - nie to, co mój obiekt westchnień KLIK (tu w temacie wypowiada się Kwiatodawca). Rozmawiała o głupotach, pomińmy temat. W pewnym momencie jej towarzysz podróży się zirytował. Pomyślałam sobie, że miał prawo, w końcu to nieładnie ciągle rozmawiać przez telefon w czyimś towarzystwie. Po chwili jednak zmieniłam zdanie. Facet zaczął opieprzać dziewczynę, że się nie szanuje. Że jest zwykłą prostaczką, ponieważ odbiera telefony od każdego i do tego z radością w głosie interesuje się, co słychać u dzwoniącego. Że (uwaga!!!) ludzie na poziomie nie rozmawiają z każdym, ograniczają liczbę znajomych do kilku osób o odpowiednim statusie finansowym i intelektualnym. Najlepiej do trzech osób. Jeżeli ona nie zacznie postępować w ten sposób, to nie mogą być parą, bo obniża mu poziom. Oczy miałam dalej zamknięte, ale szczęka to mi chyba mocno w dół opadła. Nie przejmowałam się głupkowatym wyglądem - w końcu człowiekowi na tak niskim poziomie jak ja niewiele już zaszkodzi ;) Na serio miałam ochotę odwrócić się i powiedzieć dziewczynie, żeby pogoniła kretyna.
Pół godziny później, na przystanku tramwajowym, opowiadałam swojej mamie o treści podsłuchanej rozmowy (tak, tak - jestem plotkarą, typową). Moja mama właśnie miała zamiar skomentować moją opowieść, gdy jakiś mężczyzna stojący nieopodal wrzasnął do słuchawki telefonu: "O co mi chodzi?!? O to, że kłamiesz! Jeżeli mówisz, że będziesz o jedenastej, to, k$%^a, powinnaś być!". Więcej gość nie powiedział, bo zaczęłyśmy się głośno śmiać i z lubością wizualizować sobie scenariusz "Seksmisji" ;)
PS. tak, Kwiatodawca jest mężczyzną. I do tego prawicowym freakiem ;) Mogiła, panie, normalnie.
To ja odkąd na Szczycie mieszkam to całkiem na poziomie jestem, bo w okolicy ani jednego znajomego nie mam;) A telefonów nienawidzę odbierać, myślałam,że to fobia moja taka, a okazuje się, że przejaw wysokiego statusu społecznego;)
OdpowiedzUsuńdobra, przekonałaś mnie. Będziesz jedną z trzech ;)
UsuńGorsze od głośnych rozmów przez komórki są tylko komentarze internautów pod tekstami o polityce. Co do statusu społecznego to ja, jako zwykły robol, mam dość niski, aleee... Moim kolegą, jeszcze z podstawówki jest obecny wiceprezes dużego banku, więc po wyciągnięciu średniej wychodzi mi starszy specjalista w departamencie operacji walutowych i stawiania ścianek z karton gipsu. Całkiem niezle.
OdpowiedzUsuńCześć, kochanie ;) Internet bez komentarzy pod tekstami o polityce byłby taaaaki nudny ;)
UsuńJa osoba lubiąca rozmawiać nie cierpię wiszenia na słuchawce...miałam z tego powodu zgrzyty- no bo przecież trzeba odbierać każdy telefon, rzucać wszystko itp. ale ja na infolinii nie pracuję przecież...odnośnie panów z Twojej opowieści- masakra...
OdpowiedzUsuńtakie zgrzyty też zawsze mam - ale ja nigdy nie wiem, gdzie jest mój telefon, gdy dzwoni Eks ;)
UsuńOstatnio byłam u lekarza. W poczekalni był pan, który obdzwonił pewnie połowę z listy kontaktów i każdemu opowiadał, ze spadł mu telefon, ile będzie kosztowała wymiana, że auto zepsute. Normalnie znałam to na pamięć i ledwo się powstrzymywałam żeby nie parsknąć śmiechem bo mi się Twój post przypomniał :)
Usuńnie mój, nie mój :) To Robert na te telefony narzeka :D
Usuń