poniedziałek, 12 października 2015

ach, Ci mężczyźni!

Byłam przedwczoraj na szkoleniu. W Warszawie. Wracałam "pendolinem", w bezprzedziałowym wagonie. Byłam dosyć zmęczona, więc odłożyłam książkę, zamknęłam oczy i ułożyłam się na kiepskim fotelu maksymalnie wygodnie. Odprężenie trwało chwilę, bo jak ogólnie wiadomo, uwielbiam podsłuchiwać ludzi. Czasem, idąc ulicą, tworzę w głowie coś, jakby kolaż, z usłyszanych fragmentów rozmów. Kiedyś to muszę zapisać ;)
Wracając do podsłuchiwania: siedziała za mną para. Potem sobie ich pooglądałam przy wysiadaniu, ale podsłuchując nie wiedziałam co za jedni. Dziewczynie wciąż dzwoniła komórka. Ale ja to uwielbiam - nie to, co mój obiekt westchnień KLIK (tu w temacie wypowiada się Kwiatodawca). Rozmawiała o głupotach, pomińmy temat. W pewnym momencie jej towarzysz podróży się zirytował. Pomyślałam sobie, że miał prawo, w końcu to nieładnie ciągle rozmawiać przez telefon w czyimś towarzystwie. Po chwili jednak zmieniłam zdanie. Facet zaczął opieprzać dziewczynę, że się nie szanuje. Że jest zwykłą prostaczką, ponieważ odbiera telefony od każdego i do tego z radością w głosie interesuje się, co słychać u dzwoniącego. Że (uwaga!!!) ludzie na poziomie nie rozmawiają z każdym, ograniczają liczbę znajomych do kilku osób o odpowiednim statusie finansowym i intelektualnym. Najlepiej do trzech osób. Jeżeli ona nie zacznie postępować w ten sposób, to nie mogą być parą, bo obniża mu poziom. Oczy miałam dalej zamknięte, ale szczęka to mi chyba mocno w dół opadła. Nie przejmowałam się głupkowatym wyglądem - w końcu człowiekowi na tak niskim poziomie jak ja niewiele już zaszkodzi ;) Na serio miałam ochotę odwrócić się i powiedzieć dziewczynie, żeby pogoniła kretyna.

Pół godziny później, na przystanku tramwajowym, opowiadałam swojej mamie o treści podsłuchanej rozmowy (tak, tak - jestem plotkarą, typową). Moja mama właśnie miała zamiar skomentować moją opowieść, gdy jakiś mężczyzna stojący nieopodal wrzasnął do słuchawki telefonu: "O co mi chodzi?!? O to, że kłamiesz! Jeżeli mówisz, że będziesz o jedenastej, to, k$%^a, powinnaś być!". Więcej gość nie powiedział, bo zaczęłyśmy się głośno śmiać i z lubością wizualizować sobie scenariusz "Seksmisji" ;)



PS. tak, Kwiatodawca jest mężczyzną. I do tego prawicowym freakiem ;) Mogiła, panie, normalnie.

8 komentarzy:

  1. To ja odkąd na Szczycie mieszkam to całkiem na poziomie jestem, bo w okolicy ani jednego znajomego nie mam;) A telefonów nienawidzę odbierać, myślałam,że to fobia moja taka, a okazuje się, że przejaw wysokiego statusu społecznego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobra, przekonałaś mnie. Będziesz jedną z trzech ;)

      Usuń
  2. Gorsze od głośnych rozmów przez komórki są tylko komentarze internautów pod tekstami o polityce. Co do statusu społecznego to ja, jako zwykły robol, mam dość niski, aleee... Moim kolegą, jeszcze z podstawówki jest obecny wiceprezes dużego banku, więc po wyciągnięciu średniej wychodzi mi starszy specjalista w departamencie operacji walutowych i stawiania ścianek z karton gipsu. Całkiem niezle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, kochanie ;) Internet bez komentarzy pod tekstami o polityce byłby taaaaki nudny ;)

      Usuń
  3. Ja osoba lubiąca rozmawiać nie cierpię wiszenia na słuchawce...miałam z tego powodu zgrzyty- no bo przecież trzeba odbierać każdy telefon, rzucać wszystko itp. ale ja na infolinii nie pracuję przecież...odnośnie panów z Twojej opowieści- masakra...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie zgrzyty też zawsze mam - ale ja nigdy nie wiem, gdzie jest mój telefon, gdy dzwoni Eks ;)

      Usuń
    2. Ostatnio byłam u lekarza. W poczekalni był pan, który obdzwonił pewnie połowę z listy kontaktów i każdemu opowiadał, ze spadł mu telefon, ile będzie kosztowała wymiana, że auto zepsute. Normalnie znałam to na pamięć i ledwo się powstrzymywałam żeby nie parsknąć śmiechem bo mi się Twój post przypomniał :)

      Usuń
    3. nie mój, nie mój :) To Robert na te telefony narzeka :D

      Usuń