środa, 9 kwietnia 2014

umieranie na łokieć jest gorsze od umierania na katar

Kojarzycie taki punkt na łokciu, po uderzeniu w który doznaje się zarąbiście nieprzyjemnego uczucia drętwienia, mrowienia i cholera wie jeszcze czego w połowie ręki? Otóż jest takie schorzenie, które nazywa się zespół nerwu rowka łokciowego, które polega na tym, że przez 24 godziny na dobę ma się to uczucie. I mama Anny L. właśnie cierpi na tę przypadłość. Gdy wczoraj Anna L. próbowała wydawać dyspozycje na wypadek swojej śmierci na katar, to jej mama w ogóle nie chciała jej słuchać. Chyba umieranie na łokieć jest jednak straszniejsze niż umieranie na katar. Żeby nie było kolorowo, to Syn też nie za zdrowy jest. Złapał wirusa powodującego pokrzywkę i ból stawów. Anna L. przechodziła go w zeszłym tygodniu myśląc, że to reakcja alergiczna na suplement diety, który zaczęła zażywać. Córka aktualnie jest jedyną zdrową osobą w domu. Po piątkowo-sobotniej gorączce nie ma śladu. Na szczęście.



Rodzina L. utęsknieniem czeka wakacji i zaplanowanej na ten czas dawki jodu. Może to podniesie odporność jej członków. Jak zwykle (bo już trzeci raz) jedziemy tu: Pokoje gościnne Jabłonowscy

Jest to najcudowniejsze miejsce jakie można sobie wyobrazić nad morzem, głównie dzięki małżeństwu prowadzącemu ów przybytek ;) Na co dzień Ci Państwo robią takie wspaniałe rzeczy dla dzieci: Mohort.
Ale także dzięki ich boskim dzieciakom, za którymi dzieci Anny L. tęsknią straszliwie przez cały rok.

No właśnie, żeby nie być gołosłowną, tak było w tamtym roku:

plaża przede wszystkim

Anna L. jeszcze ruda była, Syn nauczał właśnie sztuk walki

wieczorami wspólne gry

ogniska (tu w apaszce widoczna Pani Agnieszka, główna odpowiedzialna za atmosferę ;))

nauka strzelania z łuku

rzucania oszczepem (o ile to nie jakaś dzida, Anna L. się nie zna na broniach)

walki prawie rycerskie

produkcja biżuterii (córka się spełniła w tej opcji najbardziej)

teatrzyki (na zdjęciu widoczne plecy Anny L. - w szarej sukience)

i jazda konna

Rodzina L. wybiera się tam w połowie lipca. Jeżeli szukacie czegoś niebanalnego na wyjazd z dziećmi, to miejsce z pewnością Was nie rozczaruje. I ta atmosfera... 

Aaaa, jeszcze zdjęcia sprzed dwóch lat:

Jak widać powyżej, można poczytać na hamaku (o ile dzieci pozwolą)

Córka Anny L. i Córka prowadzących pensjonat jako hinduskie księżniczki


hinduski makijaż Córki

PS. Pani Agnieszka i Pan Michał nie mają pojęcia o tym poście i Anna L. ma ogromną nadzieję, że nie zamordują jej za pisanie o nich bez ich wiedzy i za publikowanie zdjęć ich dzieci. ;)

PS2. Fanpejdż pokoi na fejsie: Pokoje gościnne Jabłonowscy

PS3. Jak ktoś dotarł aż tu i nie lubi jeszcze Anny L., to najwyższa pora to zmienić: Anna L. na fejsie


11 komentarzy:

  1. te miejsce wygląda na niesamowite :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu mnie tu nie było w listopadzie jak szukałam idealnego miejsca dla nas...tyle wysiłku, a miałabym podane na tacy jakbym się spytała :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny, bo to niesamowite miejsce jest :) Dlatego jedziemy tam już trzeci raz. Jak byłam mała to wakacje spędzałam zawsze z bandą kuzynów, moje dzieci niestety nie maja wielu rówieśników wśród najbliższej rodziny. A wakacje w tym pensjonacie to właśnie takie wakacje z bandą. Pani Agnieszka świetnie integruje ze sobą wszystkich urlopowiczów :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie znaleźć swoje miejsce na wakacje, gdzie chce się wracać, gdzie człowieka ciągnie, za którym tęskni się cały rok. I nawet jeśli pojawia się myśl: "A może w tym roku gdzie indziej?", to zaraz się ją porzuca :) My mamy takie swoje miejsca w górach, już mi tęskno.

    A łokieć?! Współczuję. Jako dziecko, uderzyłam się w to miejsce tyle razy, że cierpiałam na zespół pernamentnego bólu w tym właśnie miejscu :) Paskudna sprawa!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak mi latem zapachniało, dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale cudne zdjęcia, fajnie tak powspominać miłe ciepłe chwile :) A co do kanapki to u Ciebie dzieci ( i to jestem w stanie zrozumieć) a u mnie mąż.... dokładnie tak się zachowuje.... ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rudy to jest kolor :) A córcia, skoro zdrowa, to usługuje chorym? :) :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż mnie łokieć zabolał! Czyli ten, empatię do Ciebie żywię czy inne cudo ^^'

    OdpowiedzUsuń
  9. Biorę to miejsce właśnie pod lupę ;).właśnie czegoś szukam nad morzem na sierpień.dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  10. współczuję dolegliwości. Zdrowiejcie, wspierajcie się. Niezmiennie jestem pod wrażeniem Twojego humoru w rysunkach:):)

    OdpowiedzUsuń