piątek, 12 lutego 2016

A chodź, machniemy sobie trójkę dzieci...




- A chodź, machniemy sobie trójkę dzieci i dostaniemy 1500 zł. - powiedział MI siedząc nad szklanką piwa na domówce u znajomej sławnej malarki i jej niemęża fotografa (podkreślam zawody, dla podniesienia własnego statusu społecznego, że takich ludzi mam w otoczeniu).


Do mnie to powiedział, nie do sławnej malarki, gdy rozmawialiśmy o programie zasiłków na dzieci. Rozmawialiśmy wszyscy. Temat do omówienia przy alkoholu (tylko my piliśmy piwo, reszta jakieś bardziej wyszukane procenty piła) był jak najbardziej właściwy, bo niemal każdy z obecnych dorobił się potomstwa.
- Dobrze - zgodziłam się - ale pod warunkiem, że ty wstajesz w nocy. Bo wiesz, ja do tej pory rodziłam dzieci, które przesypiały całe noce. Ale jak odziedziczą tę cechę po tobie? I będą się darły? To ja nie wstaję.
MI skrzywił się, chyba jakieś wspomnienia go naszły, popatrzył na mnie i powiedział:
- Cholera, gówniarz jeszcze nie spłodzony, a już mnie denerwuje.

No to tyle w kwestii rozmnażania.

3 komentarze:

  1. :) :) :) Fantastyczny post:) Krótko, konkretnie i z ogromnym poczuciem humoru. Rewelacyjna puenta i świetny rysunek.

    OdpowiedzUsuń
  2. I to by było na tyle z 1500 zł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Póki co nie planuję trzeciego - jeszcze pierwszego nie odespałam, a drugie po pierwszych urodzinach spało jak aniołek.

    OdpowiedzUsuń