niedziela, 3 lipca 2016

śmieci, ślimaki i sprawiedliwość


Miał być mądry wpis, ale obcięłam paznokcie. A bardzo długie miałam i nimi uderzałam do tej pory klawisze. Teraz muszę używać opuszek (dlaczego nie mówi się "opuszków???) palców. I nie potrafię pisać. Robię literówkę w każdym słowie. Gdy chciałam wpisać jakikolwiek tekst i pokazać, jak wygląda w ogóle nie poprawiany, to przestałam robić błędy. Trzeba wierzyć na słowo. Będą urywki z życia.



---

Rabka. Park Zdrojowy. Zwiedzamy z wycieczką KLIK. Na drodze ślimak. Nie wiem, czy tylko ja jestem taka, czy inni ludzie też, ale przenoszę ślimaki winniczki na trawnik, gdy lezą po chodniku. Nie chcę, żeby ktoś je rozdeptał. Najgorzej jest po deszczu, gdy miliony winniczków łazi wszędzie. Wtedy czasem tracę cierpliwość. No więc idzie ślimak. Środkiem chodnika. Przenoszę. Robert komentuje wykazując ślimakową empatię:
- Fuck, tydzień drogi na marne!

---

Śmieci. Taka sytuacja:


I jeszcze:
- Posprzątajcie scrabble!
- To on chciał grać, nie ja!

- Nazrywaj trawy dla świnek.
- Dlaczego ciągle ja???

- Ona ma komputer! To ja też mogę?
- Chcesz siedzieć przy komputerze dokładnie w tym samym czasie co ona?
- Nie! Bo ona mało siedzi.

- Dlaczego mam się pierwsza myć?
- Bo jesteś młodsza. On w Twoim wieku chodził się myć dokładnie o tej samej godzinie.
- Nie chce być młodsza!

- Dlaczego ona ma tak mało zadane?
- Bo jest w trzeciej klasie, a ty w piątej.
- Niesprawiedliwe!

---


3 komentarze:

  1. Ja też mam dosyć dużo ciepłych uczuć dla ślimaków ;) Nawet w "Aniołku Gabrysiu" pisałam o uratowaniu ślimaka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o widzisz :) Czyli jednak nie są takie obślizgłe niekochane :D

      Usuń
  2. Jak mi na wsi wlezą cholery na coś, co JA będę chciała zjeść ugotuje z nich zupę bez żalu;) póki co mieszkam w mieście i przenoszę��

    OdpowiedzUsuń