- Ale każde hobby pociąga za sobą koszty. - odpowiadam - Robert też sporo wydaje na albumy o Napoleonie. Albo inne historyczne książki.
Tyle słowem wstępu, żeby wiadomo było, z jakim rodzajem faceta się związałam. ;)
- Jak już będziemy mieszkać w tym nowym domu, to trzeba będzie dzieciom sprawić dwa duże, osobne biurka. Nawet kosztem salonu. I duży stół, do wspólnych posiłków. - mówi Robert - I globus.
- Globus? Koniecznie? - pytam. - Chociaż w sumie to dobrze. Nie będą takimi geograficznymi melepetami, jak ja.
Kiedyś, jako nastolatka, stwierdziłam, że Egipt leży w Europie - do dzisiaj się tego wstydzę.
- Tak, koniecznie. - kontynuuje mój wybranek - Przy pomocy globusa można wiele dzieciom wytłumaczyć: dlaczego jest przechylony, skąd się biorą pory roku, co to są zwrotniki, co Napoleon robił w Egipcie...
...
Ale ja nie o tym. Dziewczyna w filmie, mimo że pilnowana przez całą rodzinę i tak po kryjomu spotyka się z chłopakiem.
- No nie upilnujesz. - mówi Robert. - Zresztą, kobiecie trzeba dać swobodę, żeby rozkwitała, nie można niczego zabraniać. Ty wszystko możesz. Możesz piec szarlotkę, sernik, każde ciasto możesz piec. A nie! Kokosowego nie możesz.
- Ale ja lubię kokosowe...
- To też możesz. Ale sama zjesz.
...
Stoję przy blacie w kuchni. Robię śniadanie. Podchodzi Syn.
- Mamoooo, dlaczego masz takie brudne spodnie?
- Brudne? - pytam zdziwiona, bo przecież świeżo wyprane.
- No popatrz, jakie brudne. I takie poszarpane...
Moja mama dławi się ze śmiechu.
- Nie są brudne - tłumaczy - one są tak specjalnie podarte i poplamione. Taka moda.
Syn nic nie odpowiedział. Popatrzył tylko na mnie ze współczuciem, litością i cholera wiem czym w oczach i mocno mnie przytulił. Na pocieszenie...
...
- No jak to? Jakbyśmy żyli bez ślubu, to mógłbyś mnie zostawić, odejść i więcej bym Cię nie zobaczyła. A tak, to zobaczymy się przynajmniej na sprawie rozwodowej i będę krzyczała: wróóóóóóóććććć!!!
- Pewnie bym wrócił. Mnie łatwo przekupić. Wystarczy szarlotka. I obiad.
- To tak zrobię.
- Widzi wysoka sędzina, powiem, co ja musiałem znosić? A ona odpowie: zasądzam na korzyść powoda odszkodowanie za straty moralne, kończę o osiemnastej.
Zamiast odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule wpisu mam dla wszystkich czytaczy zagadkę. Po "wylądowaniu" w Egipcie Napoleon chciał pokazać, że nie ma złych zamiarów, pragnie pokoju, wolności, równości i braterstwa. W geście dobrej woli złożył egipskim duchownym ofertę, że on i jego 40 tysięczna armia przejdzie na islam. Cała rzecz rozbiła się jednak o pewien, z pozoru błahy, drobiazg. O jaki drobiazg chodzi?
OdpowiedzUsuńObawiam się, że nikt Ci nie odpowie ;)
Usuń:( ale to takie łatwe. Poczekam jeszcze trochę.
Usuńpewnie nie zgadnę ale znając jego poczucie wyższości może chodziło o drobiazg w postaci "małego pomnika", pamiątki a'la Sfinks??
Usuń"znając jego poczucie wyższości..." - hmmm... No, dobra, chodziło o wino. Francuzi, przechodząc na islam, musieliby zrezygnować z picia wina. Francuzi! Z wina! To nie mogło się udać. pozdr.
Usuńto ma sens :)
UsuńZ tymi spodniami to chyba wszystkie chłopy tak mają, bo moi się pytali czemu na targgu sprzedają takie szmaty :O
OdpowiedzUsuńA mężczyzna mój własny obcina mi scyzorykiem wystające z dziurawych dżinsów nitki ;)
Usuń