Miejsce akcji: Tesco, sobota, około godziny 23:00
Stoję w dziale odzieży damskiej i próbuję wybrać spodnie. Wiem, normalne kobiety nie kupują spodni w tesco, ale - po pierwsze primo - ja nie jestem normalną kobietą, jestem kobietą, która nie znosi zakupów. Po drugie primo (KLIK) - jestem kobietą, która nie znosi ludzi w sklepach, więc wybieram zakupy, gdy sklepy są puste. Po trzecie primo ultimo - spodnie mi były cholernie potrzebne na niedzielny poranek (jak się okazało w niedzielny poranek, jednak nie były, ale w sobotni wieczór byłam przekonana, że będą potrzebne). No więc (nie zaczyna się zdania od "więc", więc zaczęłam od "no") wybieram te spodnie i mam wrażenie, że ktoś stoi za mną. Kątem oka dostrzegam gościa, lat około 40. Stoi za mną i gapi się na mój tyłek. Obróciłam się zatem o jakieś 45 stopni w jego kierunku spoglądając na niego wymownie - w efekcie czego gość zrobił dwa kroki w bok tak, aby w dalszym ciągu stać za mną i dalej się gapił. W sklepie pusto. Myślę, że w razie czego wszędzie są kamery i że potrafię bardzo szybko biegać (w każdym razie do niedawna potrafiłam, bo nie sprawdzałam tego, ze względu na kolano, w ciągu ostatnich trzech lat), a drzeć się potrafię jeszcze głośniej (lata praktyki w wydzieraniu się przez telefon na Eksa). Raczej nie miałam się czego bać. Pomyślałam też, że nie mam makijażu, jestem w dresie, a włosy jakieś takie nieumyte mam (instynkt samicy zadział). Fakt ten działał na moją korzyść - istniała większa możliwość, że faceta przestraszę. Z tą myślą postanowiłam przeprowadzić nagły atak na zboczeńca, polegający na szybkim i niespodziewanym obrocie o 180 stopni i jeszcze wymowniejszym niż poprzednio spojrzeniu mu w oczy. Zanim skończyłam obmyślać plan, atak był już przeprowadzony. Taki był nagły! Stoję więc na przeciw gościa, patrzę wymownie i gorączkowo myślę "co teraz, co teraz?". Cisza ciągnie się w nieskończoność. Konsternacja po obu stronach narasta. Napięcie wibruje w powietrzu... I nagle facet odzywa się speszony:
- Przepraszam, że tak się zapatrzyłem, ale ma pani pupę jak Kim Kardashian...
No szoknęło mnie normalnie i zaniemówiłam. Po odzyskaniu pełni władz umysłowych, już w domu, podjęłam następujące działania:
- sprawdziłam jak wygląda pupa Kim Kardiashian,
- pooglądałam się w lustrze ze wszystkich stron (no za Chiny ludowe nie mam takiej pupy),
- zmierzyłam obwód tyłka - na bank nie mam takiej pupy, a z pewnością nie mam tak szerokich bioder,
- uznałam faceta za nienormalnego,
- doszłam do wniosku, że pupę to ja mam jak Jennifer Lopez ;) i z tą myślą, oczywiście zadowolona, poszłam spać.
PS. od tamtej pory nie zjadłam nic słodkiego :D
No, niezła historia:) A to w Tesco na Kapelance było? Bo ja tam kiedyś też ze zboczeńcem do czynienia miałam, więc może on tam jest zawsze;)
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to w Tesco są bardzo fajne ciuchy;)
Nie, na Wielickiej. Ale on może krąży ;)
UsuńPo pierwsze - TO BYŁ KOMPLEMENT (z tą pupą)
OdpowiedzUsuńPo drugie(primo) co się działo pomiędzy szokiem i zaniemówieniem a odzyskaniem pełni władz umysłowych w domu?
Po trzecie - świetnie napisane, jest thriller, humor, napięcie ale brak zakończenia. Wracaj do Tesco. Biegiem!
To co się działo pomiędzy, poskutkowało zakupem zbyt szerokich spodnie :/ Do tesco nie wrócę - co innego, gdyby "komplement" dotyczył mojego mózgu, a sytuacja miała miejsce w dziale z książkami. Dłużej tam stałam nawet ;)
UsuńNa pewno chciał dobrze. Co do komplementów to chętnie bym się dowiedział jakie kobiety lubią słyszeć najbardziej. Niby wiem, ale tej wiedzy nigdy za wiele. Może komentatorki na blogu coś podpowiedzą? pozdr.
Usuńjak to odkryję, to dam Ci znać ;)
UsuńNiezła historia;) Ania ja uważam, że na pewno nie wyglądasz źle!!!
OdpowiedzUsuńno dobra, widziałaś mnie na żywo, więc wierzę :D Tym z internetów nie wierzę ;)
UsuńA maślane oczy miał? Bo może jemu się kardaszjanka podoba i to komplement był? Co?
OdpowiedzUsuńNie wiem jakie miał oczy ;) "Szoknięto" byłam ;)
UsuńHehe to ma facet dobry tekst na podryw ;)
OdpowiedzUsuńniebanalny :D
Usuńmoże mu się spodobałas.....chcial powiedzieć komplement a mu nie wyszło. bardzo nie wyszło.
OdpowiedzUsuńjedno mamy wspolne - też nie znoszę ludzi w sklepach wolę kupować w pustych. zresztą wgl nie znoszę nigdzie dużo ludzi.
ja bym się najchętniej do lasu wyprowadziła - odludnego :D
UsuńTylko, żeby jakiś kurier mi co tydzień żarcie i książki dowoził ;)
jak zwykle wesoło! Niezły temat wywołałaś! Uśmiecham się do siebie i udaję, że nie widzę swojej pupy!
OdpowiedzUsuńnasze pupy - naszym atutem! :D
UsuńChrzanić to co mamy w głowach ;)
No no... Chyba przestanę kupować w Tesco ciuchy o nietypowych porach, bo boję się że padnę ofiarą przyślepawego zboka... ;> Chociaż przy moim braku zadka, a obecności wszystkiego innego to byłby komplement ;)
OdpowiedzUsuńNo ja akurat dysponuję tą częścią ciała. Ostatnio się śmiałam, że jak rozdawali części ciała, to ja zamiast pójść po cycki, stanęłam drugi raz w kolejce po tyłek ;)
Usuń