wtorek, 2 grudnia 2014

pech, to pech

Zawsze, gdy wydaje mi się, że dokonałam niemożliwego, to zdarzy się coś takiego, zupełnie ode mnie niezależnego, że jednak okazuje się, że źle mi się wydaje...


Ale aktualnie opanowuję sytuację i chyba wszystko skończy się.... Nie powiem jak, żeby się nie spierdoliło ;)

6 komentarzy:

  1. Ja ostatnio jak napisałam, że jadę na wakacje. To na następny dzień śpiący królewicz wjechał w nasz samochód!. Teraz będę tylko łgać:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja :) głośno o swoich planach nie należy mówić, bo jak to mówią diabeł je w proch zamieni ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. tfu, tfu i solą przez ramię. nie wiem na co, ale Babunia mówi, że pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  4. oj tak. lepiej tego nie mówić ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny blog, bardzo twórczy i taki... życiowy:D dodaję do obserwowanych i nieskromnie również zapraszam do zajrzenia do mnie! :)
    pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń