czwartek, 16 stycznia 2014

awantura

Córka Anny L. właśnie zafundowała swojej rodzicielce pierwszą w jej życiu histerię. Taką z rzucaniem wszystkim co pod ręką i dzikimi wrzaskami. Anna L. wytrzymała niewzruszona, przytuliła, rozwiązała sprawę. A gdy córka się uspokoiła położyły się razem na łóżku, aby porozmawiać o tym co zaszło. Całe wnętrze Anny L. przechodziło trzęsienie ziemi połączone z tymi wszystkimi dobrodziejstwami jak tsunami i inne wybuchy wulkaniczne.
- I co? Czy takie krzyczenie ma sens? Tylko boli Cię głowa i straciłaś mnóstwo czasu, który mogłaś lepiej wykorzystać. - zaczęła Anna L. jak najłagodniejszym tonem - I tak w końcu odrobiłaś te lekcje. Przecież lepiej jest zrobić coś, czego się nie lubi od razu i mieć z głowy. Zamiast dziesięciu minut trwało to ponad godzinę.
- Miało sens, bo mi pomogłaś w lekcjach. - I tu Annę L. huknęło coś w łeb, oświeciło i poczuła, że chyba popełniła błąd wychowawczy stawiając na samodzielność dzieci w kwestii zadań domowych. Po raz kolejny pomyślała, że utrata pracy nie była takim negatywnym zdarzeniem, jak jej się wydawało. I może to złe mzimu, które nad nią czuwa, nie jest takie złe. Bo jej dzieci jej potrzebują. A tego nie będzie się dało nadrobić.
- Klusku, ale trzeba mnie było poprosić, żebym Ci pomogła. Przecież wiesz, że jeżeli miałaś jakikolwiek problem z zadaniem, to zawsze Ci pomagałam. Jednak poprosiłaś o zrobienie zadania za Ciebie, a tego nie będę nigdy robić. Ech, Klusek, Klusek... Szkoda nerwów moich i twoich i szkoda gardła na takie krzyczenie.
- Nie powinno się krzyczeć... - nieśmiało zauważyła Córka.
- Ja nie krzyczałam. - Anna L. zwróciła uwagę na ten istotny aspekt awantury.
- No taaak, przepraszam, że krzyczałam. Ale wiesz co? Nie wolno też się bić, zabierać zabawek i wybiegać na ulicę.
- No widzisz, dobrze wiesz, czego nie powinno się robić. - niepewnie powiedziała Anna L. zastanawiając się do czego Córka zmierza.
- Tyle rzeczy nie wolno, a ja zrobiłam tylko jedną z nich. Nie było tak źle. Przytulisz mnie jeszcze? - dokończyła Córka.
Anna L. w duszy dostała ataku śmiechu. Przytuliła tego swojego małego Kluska i zaczęła tłumaczyć dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz