poniedziałek, 13 stycznia 2014

post o dupach ;)

- Zaczęłam pisać bloga. Nie z potrzeby ekshibicjonizmu, ale tak jakoś wyszło. No i teraz zastanawiam się, co zrobić, żeby ściągnąć na niego ludzi. - powiedziała Anna L. sącząc wino w trakcie rozmowy z kumplem.
- Pokaż cycki - odpowiedział rzeczony kumpel. Jego męska logika powaliła Annę L. na kolana. Bynajmniej nie w celach wypinania się do aparatu.
 - Nie posiadam - Anna L. ze smutkiem spojrzała w swój dekolt. Niestety nie głęboko, bo to pojęcie jakoś nie współgra z dekoltem Anny L.
- Jak nie będzie cycków, to niech będą dupy - kumpel po raz kolejny błysnął inteligencją rodem z internetów.
- Wiesz co? Ja się tu Ciebie radzę, a Ty tak do tego podchodzisz. - Anna L. nadęła się w odgrywaniu największego z fochów, przy okazji w duchu kontemplowała swój tyłek, bo tenże posiadała aż za bardzo.
- Serio mówię... Ostatecznie małe koty... - nie dawał za wygraną kumpel.

Dupy? No niech będą dupy... Jedyna dupa, która Annie L. przychodzi do głowy tak na szybko, to dupa jej byłego szefa. Prezesowska dupa to nie byle co! I wcale nie chodzi tu o kochankę na boku. Fizjonomia byłego szefa Anny L. raczej mu na to nie pozwalała, a pieniędzy nie dorobił się jeszcze na tyle, aby mogły one przysłonić ten fakt.
Dopóki, pamiętnego 23.12.2013 r., Anna L. nie zmieniła zdania o swoim byłym szefie, uważała go jednak za całkiem sympatycznego kolesia. Co prawda zupełnie nie potrafił kierować zespołem i zespół często wyzywał go od takich i owakich, ale z jej doświadczenia życiowego wynikało, że kadra kierownicza jest najczęstszym celem wszelkich epitetów w niemal każdej firmie. Zatem Anna L. starała się swojego chlebodawcę szanować i wypełniać sumiennie jego polecenia. Jednak nie zawsze się z sensem wykonywania niektórych czynności zgadzała. Zazwyczaj protestowała bardzo głośno, tłumacząc, że jakieś tam rozwiązanie wcale nie jest dobre dla firmy, czym bardzo szybko podpadła. Szef i tak stawiał na swoim. I wtedy Anna L. musiała zachować spokój. Przywoływała więc w pamięci pewne dosyć nagminne sytuacje związane właśnie z prezesowskim tyłkiem. Otóż szef, będąc człowiekiem puszystym, nosił spodnie w taki sposób, że ich pasek znajdował się w okolicach bioder. Za każdym razem gdy się do czegoś schylał lub kucał spodnie te zjeżdżały w dół ukazując owłosiony przedziałek miedzy szefowskimi pośladkami. Oczywiście ku uciesze wszystkich pracowników.
I gdy tylko Anna L. przypomniała sobie którąś z tych sytuacji, natychmiast tak bardzo współczuła szefowi, że cała złość na tego biednego człowieka jej przechodziła. Anna L. po cichu dowiedziała się, że nie tylko ona stosowała tę technikę.

Z tego miejsca Anna L. chciała podzielić się pewną mądrością, która płynie z tego postu: Nośmy paski!


---

A jak już jesteśmy w temacie dup, to taki tam dawny epizodzik:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz