środa, 14 maja 2014

Anna L. gotuje z lenistwa - przepis na słone paluchy


Gdy skończy się pieczywo, trzeba udać się do sklepu. Ale Anna L. bardzo nie lubi chodzić do sklepu. Dlatego w domu zawsze powinien być zapas drożdży w proszku i mąki. Serwujemy wtedy rodzinie słone paluchy na kolację :)

Anna L. obiecała przepis. Nie przemyślała jednak owej obietnicy dostatecznie i rzuciła ją dosyć pochopnie. Bo Anna niczego nie robi według przepisu, u niej wszystko jest na oko. Ale może się uda:


Przepis na słone paluchy 
(bułki, precle, czy co tam kto ulepi) a la Anna L. - tadam!!!


Jedziemy! Potrzebne nam będą dwie paczki suszonych drożdży lub pół paczki drożdży normalnych (niesuszonych). Z normalnych wychodzą lepsze. Wrzucamy je do małego garnka. Dodajemy:
- łyżeczkę cukru, 
- 1/4 szklanki wody, 
- mąki tyle, aby po zmieszaniu uzyskać konsystencję ciasta naleśnikowego. 
To jest zaczyn. Odstawiamy go w ciepłe miejsce na 15-20 minut - niech się drożdże rozmnażają.

Po tym czasie do większego (dużego) garnka wsypujemy nieco mniej niż 1/2 paczki mąki (40 dag), wlewamy tam zaczyn, dosypujemy 2 łyżeczki soli (UWAGA! będą mocno słone), 1/4 szklanki oliwy z oliwek (może być też zwykły olej, ale np. fajny smak daje olej sezamowy)  i dodajemy wody tyle, aby udało się wyrobić ciasto. To jest wersja dla dzieci. W wersji dla dorosłych Anna L. dodaje pokrojone na kawałki czarne oliwki, podsmażoną cebulę oraz nasiona i pestki jakie ma w domu. Osobno, albo naraz. Dodać możemy wszystko, co nam przyjdzie do głowy. Fajnie wychodzą z suszoną żurawiną. Starajmy się jednak, aby dodatki ze sobą grały. ;)


opcja full wypas (oliwki, cebula, słonecznik) - czyli: kto bogatemu zabroni?

Ciasto wyrabiamy, a gdy przestanie się kleić do łapek, formujemy z niego kulkę (możemy ją obsypać mąką, aby było łatwiej):

Następnie strzelamy sobie zdjęcia ciasta z własną skarpetą w tle ;)

Garnek przykrywamy i odstawiamy na godzinę w ciepłe miejsce. W tym czasie ciasto będzie sobie zwiększać dwu- trzykrotnie objętość, a my możemy zająć się czytaniem. Lub siedzeniem na fejsbuniu. Lub czytaniem fejsbunia.

Po godzinie lepimy z ciasta paluchy (około 15 cm długości i 2 cm średnicy). Możemy skręcić palucha i zlepić dwa końce, aby powstał precelek. Albo zawiązać palucha w supeł i będzie bułka. Możemy zrobić cienkie ruloniki i upleść warkocze. Córka zlepia dwa końce i formuje serduszka. Jest to zresztą dobry moment na zaangażowanie dzieci. Fajnie jest potem razem z nimi obserwować, jak kształty się zmieniają, gdy ciasto rośnie.

Blachę wykładamy papierem do pieczenia (lub pergaminem) i układamy na nim nasze paluchy zachowując około 7 cm odstęp między nimi. Gdy zapełnimy całą blaszkę odstawiamy ją na 20 min. w ciepłe miejsce. Mama Anny L. radzi przykryć całość ściereczką, ale Annie L. się nie chce. Nie chce jej się ani iść po czystą ściereczkę do pokoju, ani potem tej ściereczki prać.

Po 20 min., gdy paluchy (bułeczki, precelki) urosną, rozkłócamy całe jajko, tak jak do panierowania schabowych, i tym jajkiem, za pomocą czystego pędzelka, dokładnie je (paluchy) malujemy:


Następnie posypujemy czym dusza zapragnie: kminkiem (bleeeee, Anna L. nie znosi kminku), kryształami soli kamiennej (wtedy do ciasta dajemy mniej soli), słonecznikiem, ostrą papryką w proszku, sezamem, siemieniem lnianym, pestkami z dyni lub startym żółtym serem. Albo nie posypujemy niczym.


Paluchy pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 35 min. bez termoobiegu (ja włączam równocześnie dolne i górne grzanie), a następnie jeszcze 5 min z termoobiegiem, aby się przyrumieniły. Wszystko jednak zależy od piekarnika. Jak zaczną się rumienić wcześniej, można jednego wyjąć i spróbować czy już jest dobry.


Smacznego! Ufff

PS. paluchy są mocno słone, więc w przypadku osób niesolących dużo, ograniczenie ilości soli do jednej łyżeczki nie zaszkodzi. Szczególnie za pierwszym razem.

PS2. Ich zapach zwabia sąsiadów, a rodzina tupta wokół piekarnika. Zazwyczaj znikają zanim zdążą wystygnąć. ;) Ulubiona wersja Anny L. to z dodatkiem oliwy i czarnych oliwek.


20 komentarzy:

  1. No i się doczekałam :) Jak zrobię to dam znać co wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajna skarpeta! :D
    Dzięki za przepis, koniecznie muszę zrobić, bo brzmi i wygląda pysznie i jeszcze te oliwki, mniam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale narobiłaś mi smaka tymi paluchami :))

    OdpowiedzUsuń
  4. no, nie wytrzymałam. podczytuję co jakiś czas, ale dziś mnie zabiłaś. od tygodnia chodzą za mną drożdże i błagają o użytek. a ja nie miałam weny. no i mam :) dzięki, serio. już mi głupio było, że się tak opitalam.
    a te dzieci afrykańskie... Twój syn - mój idol :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skarpeta wymiata.

    Paluchy wypróbuję. Może. Kiedyś. Jutro.

    Ale nie dziś. Na Boga, nie dziś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma siły, będę musiał je zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Matka Polka pełną gębą z Ciebie. Nie dość, że rysujesz, to jeszcze i pieczesz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z wrażenia spadły mi kapcie. T naprawdę Twoje rysunki?!!! I gdzie one się ukazują? Bo nie uwierzę, że nigdzie:) To jest po prostu niemożliwe!

    OdpowiedzUsuń
  9. zrobiłam, super są :) (a, komentarz lary wyżej to ja)
    tutaj fotorelacja:
    http://ann-luke.blogspot.com/2014/05/sone-paluchy-wg-anny-l.html
    miałam tylko problem z moją nieco ścisłą głową- nie miałam pojęcia co z tą mąką??? W końcu dałam trochę ponad 1/4 paczki, ale miałam dylemat ;) Bo w nawiasie jest że 40 dag, a 1/4 paczki mąki to 25, nie? No chyba że masz jakieś większe paczki ;))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, walnęłam się. Co dziwne, też jestem ścisła :D Ale może powoli humanowacieję? Już poprawiam :D

      Usuń
    2. PS. chodziło o 40 dag ;) Ale jak wyszły, to bosko! Pewnie były bardziej miękkie i wyrośnięte od moich :D

      Usuń
    3. A to w porządku :) Zapamiętam, bo na pewno będę kiedyś jeszcze robić :D

      Usuń
  10. A drożdże to paczka 100g czy 42g?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o mamo, taka standardowa z Biedronki :D Chyba 100 g ;)

      Usuń