No może nie do końca do naturalności, bo kolor uzyskany drogą jak najbardziej chemiczną. Ale zbliżony do naturalnego koloru włosów Anny L.
Anna L. nie jest do końca zadowolona. Czuje się staro. Na zdjęciu wygląda oczywiście lepiej niż w rzeczywistości. A w realu:
O to chyba się nam te pryszcze zsynchronizowały...
OdpowiedzUsuńJa teraz tez jestem na etapie poszukiwań swojego koloru...Rudy mi się marzy :))
OdpowiedzUsuńszukam fryzjera który umiałby dobrać kolor do mojej karnacji, i koloru oczu...aby wydobyć to ukryte piękno, hehe
Ładnie! Ja zawsze chciałam mieć kruczoczarne włosy, ale jako że mam bladą karnację, wyglądałabym w nich jak trup tudzież topielica. A pryszcze były kiedyś moją zmorą, lecz już mnie nie gnębią:).
OdpowiedzUsuńA ja dopiero po ciąży zaczęłam mieć problem z pryszczami :(
OdpowiedzUsuńJa w okresie dojrzewania nie miałam problemów z cerą. Teraz jak tylko dzieje się coś ważnego zawsze są:)
OdpowiedzUsuńOo to tak jak ja nigdy nie mialam, no może sporadycznie coś wyskoczylo ;) natomiast teraz to jakaś masakra normalnie ;) Wychodzi na to ze po 30 stce doczekalam się mlodzienczego trądziku ;P
OdpowiedzUsuńAnia spoko przyzwyczaisz się, to znaczy do koloru włosów:)) Nie do pryszcza. Do mnie też cholery często zaglądają, ja to tłumacze tym, że wyglądam jak osiemnastka:)))
OdpowiedzUsuńJa też wracam do swojego, z ciemnego brązu na blond na razie jest miodowy :/
OdpowiedzUsuńFajnie :) Ja pomyslu na siebie (kolor wlosow) nie mam tzn. mam, ale co chwila to sie u mnie zmienia. Obecnie orzechowy kasztan lekko juz zmyty, gdzies mi tam w glowie krazy wspomnienie o bladzie.
OdpowiedzUsuńCo do syfow to niestety mam podobnie :(
ten pryszcz to i do mnie się przypałętał...
OdpowiedzUsuńDziewczyno, jak Ty to robisz, że wyglądasz tak obłędnie?:) pozdrawiam:):)
OdpowiedzUsuń