czwartek, 9 stycznia 2014

Anna L. - początek

Inspiracją do założenia bloga była pewna przykra sytuacja. Anna L. postanowiła dzielić się tą historią, aż do jej rozwiązania. Stąd grafika poniżej. Niech to będzie nauka dla innych. Anna L. będzie się dzielić także resztą swojego życia, bo jest bardzo próżna i łasa na komplementy. Anna L. lojalnie ostrzega, że lubi ubarwiać ;)




4 komentarze:

  1. Witam...no jak fajnie że zostawiłaś komentarz...Inaczej nie trafiłabym na twojego bloga...
    No cóż, będę się wymądrzać (witaj w klubie), ale uważam że każdy koniec ma swój zajebisty początek...
    na razie wystaczy...córka nie daje mi żyć odkąd wie że istnieje..Peppa...w komputerze..teraz też pisze z Nią na kolanach...poczekam az pojdzie na drzemkę i sobie odbije czytajac twojego bloga.
    ps. zajebiste rysunki...twoje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moje :D
      wiesz, ten komentarz... taki miał cel, żeby inni trafiali ;) Nie, no żartuję. Może dwa lub trzy komentarze zostawiłam w swojej karierze, chociaż czytam sporo :P Peppę rozumiem - moje dziecko jest Mustangiem ;) Dziękuję, za powitanie.

      Usuń
    2. Spoko, to normalne, trzeba dać sie zauważyć. podobno największy popyt się ma jak się fajsbuczy, ale Ja nie jestem gotowa na taaaką popularność, hehe...
      A rysunki świetne, uwielbiam te z dymkami...Pisz, pisz..masz zacięcie...pzdr Gosia

      Usuń
    3. No i czuję... się wyróżniona...jednym z dwóch (trzech?) komentarzy :-)))
      Aha...jeśli to nie sprawia Ci różnicy, możesz wyłączyć moderację komentarzy? zawsze mrużę oczy co mam przepisać :-)

      Usuń