niedziela, 16 lutego 2014

ławica matek



Przypomnijcie sobie Wasze pierwsze chwile bycia matkami. Dla Anny L. był to czas całkowitego zagubienia (zresztą w tej kwestii nic się nie zmieniło, jej dzieci są najstarsze wśród dzieci w rodzinie), ale też masy "dobrych rad". Pierwszą z serii takich rad, usłyszała jeszcze w ciąży: nie jedz tyle jabłek, bo urodzisz brzydkie i pomarszczone dziecko. WTF? Ta sama osoba, odwiedzając ją w szpitalu po porodzie, radziła aby Anna L. poprosiła pielęgniarki o lód na brzuch, bo ona TAKIEGO brzucha nie miała, miała piękny i płaski. I teraz uwaga, najlepsze, o noworodku: nie kołysz dziecka na rękach, bo nie ma ono wykształconych wszystkich połączeń w głowie. Mózg mu się przekręci i będzie głupie. Autorką wszystkich tych rad nie była żyjąca samotnie w Bieszczadach kobieta, nie była ona również uprowadzona przez kosmitów w dzieciństwie, ani nie doznała poważnego wstrząsu spowodowanego upadkiem z dużej wysokości na głowę. Ktoś, kiedyś skomentował, że musiano ją bardzo często kołysać jako noworodka. Była to wykształcona matka żyjąca w normalnym społeczeństwie. Anna L. do tej pory zachodzi w głowę, skąd wzięły się te pomysły.

Zostawmy jednak autorkę powyższych. Po co się będziemy przyczyniać do pypcia na jej złośliwym języku? Anna L. kiedyś słyszała, że jak się kogoś obgaduje to mu pypeć na języku rośnie, ale chyba nigdy nikt jej nie obgadał, bo nie ma pojęcia, co to za gadzina, ten pypeć. Nie życzymy jej także czerwonych uszu czy swędzenia nosa (też zasłyszane). Powróćmy jednak do "dobrych rad". Tak zwane "życzliwe" inne matki, zasypują nas nimi od początku.
- O jesteś w ciąży? To szalej póki możesz, bo potem, to kaplica!
- Zapomnij o śnie! Dla matki sen to abstrakcja!
- Karm naturalnie!
- Olej karmienie piersią. Cycki Ci obwisną!
- Już nigdy nie wrócisz do figury!
Wszystko to sprawia, że skołowanej młodej mamie ręce opadają i sama nie wie, co ma myśleć.

Jest też druga strona medalu. Matki cukierkowe. Posiadaczki słodziaków, uroczych dzidziulków w śliczniusich czapusiach, robiących słodziutkie kupeczki. Cud, miód, malineczki!
- O jak milusio, że będziesz miała dzieciaczka! (słowo "dzieciaczki" działa na Annę L. jak płachta na byka)
- A jak tam Twoja fasolka?
- Dawaj mu na początek mniamniusie mleczko od mamusi, żeby sobie słodziutko papusiał. Kruszynka kochana.
I tu młoda mama popada w depresję, bo przecież miało być tak słodko... To czemu, do jasnej ciasnej, nie jest???

Jak smutny jest w tym wszystkim fakt, że to my matki, my kobiety, nie potrafimy być dla siebie wzajemnie wsparciem. Nie potrafimy sobie w zwyczajny, normalny sposób opowiedzieć jak to będzie. Nie wylewając jadu rozczarowania rodzicielstwem, ale też nie przekłamując rzeczywistości w drugą stronę. Bo często jest też tak, że same przed sobą odgrywamy matki idealne. Nie mówimy o porażkach, nie mówimy o problemach, udowadniamy swoją wyższość. Bardzo niewiele jest w naszym otoczeniu kobiet, które potrafią mówić o macierzyństwie w sposób zgodny z rzeczywistością.  Nie przesładzając, ani nie strasząc. Mówić o radościach, ale też o trudnościach. Pokazywać rozwiązania.

Dlatego Anna L. z ogromną radością poleca akcję: 
O pomyśle można poczytać tu i tu i jeszcze tu. Aaaaa, i zapomniałabym: tu
Anna L. ma nadzieję, że ławica mam biorących udział w akcji znacznie się powiększy, a kolejny poniedziałek przyniesie jeszcze więcej "tu" :D

5 komentarzy:

  1. dzień zaczynam inaczej!!! DZIĘKI TOBIE:)! dziękuję:):) pozdrawiam i dziękuję, Matka z super siłą:):)!

    OdpowiedzUsuń
  2. To co napisałaś jest niestety momentami smutną prawdą, ale jesteśmy tu po to by próbować coś w tym zmienić. Dziękuje, za Twoje wsparcie przez zamieszczenie linka do mojego bloga, gorąco pozdrawiam. A post pt. poradnik (nie)profesjonalny czyli 7rad jak zrobić dobre zdjęcia naszym dzieciom, już gotowy, zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już lecę czytać :)
      A wsparcie, jak widać, zaczyna działać ;)

      Usuń
  3. Ciekawa inicjatywa. Fajnie tak pogadać jak "Matka" z "Matką".

    OdpowiedzUsuń