No właśnie. Istnieje w ogóle coś takiego? Bo cera i sylwetka błagają o zdrowszą alternatywę czipsów, pizzy i pierogów. Siedzenie w domu Annie L. nie służy. Idąc codziennie do pracy kupowała wielką sałatkę i to sobie podjadała przez 8 godzin. A przez ostatni miesiąc stosunek warzyw do reszty wypada na niekorzyść tych zdrowszych elementów.
Zrobiła sobie Anna L. dziś shake'a, ale to cholerstwo nijak nie nadaje się do picia. Smak natychmiast wywołał tęsknotę za pierogami. Chociaż wczoraj klęła na nie pod nosem. Ech...
Szejków warzywnych nie cierpię, ale domowe pierogi uwielbiam. Jak jeszcze coś ci zostało, to w paczkę i dawaj do mnie:)
OdpowiedzUsuńniestety tylko kilka sztuk :D Ale następnym razem... chociaż aktualnie nie planuję następnego razu ;)
UsuńUuuu, przydał by się detox...i jakiś mały fast fódzik da równowagi..Bo w życiu najważniejszy jest...balans , hihi..pzdr
Usuńdetoksem się zajęłam aktualnie, żeby tę równowagę wprowadzić :D
Usuńile człowiek może się nauczyć... pierogi owszem znam, ale o warzywnych miksach do picia nie słyszałam:) Nie praktykuję, a przydałoby się, przydało... ale skoro miksy niezdatne do pica, to została w głowie myśl, że i ja powinnam ograniczyć ilość zjadanych pierogów:)
OdpowiedzUsuńno właśnie wiele osób, przekonuje mnie, że to jest dobre :D
UsuńNastępnym razem jak wpadniesz w szal pierogowy, to ja chętnie przyjmę.
OdpowiedzUsuńKażdą ilość.
chyba szybko ten "następny raz" nie nastąpi ;)
UsuńJak bym widziała siebie :D
OdpowiedzUsuń