piątek, 25 kwietnia 2014

jak Anna L. się zmęczyła (zamęczyła)?

Plan Anny L. spalił na panewce. Jaki plan? Ano taki, aby czas wolny (z okazji przerwy świątecznej i egzaminów gimbazy) spędzać maksymalnie aktywnie. Skutek miał być taki, że potomstwo po powrocie do domu będzie padać na rzęsy, a Anna L. będzie miała wolne wieczory. I tak w czasie powrotów do domu dzieci jęczały, że nie dadzą rady, ale po przekroczeniu progu następowała magiczna regeneracja, a na rzęsy padała Anna L. Nawet zdarzyło się jej usnąć w dżinsach i makijażu.


Całe szczęście, że dziś przed południem Eks zabrał je do siebie na weekend. Anna L. ma szansę odpocząć.

Wracając wczoraj do domu tramwajem, dzieci jęczały jak najęte. Tematyka około umieraniowa, typu:
- Ałłłłłaaaaa!!! Mamoooo, nie czuję nóg! Nie czuję nóg! Muszę usiąść!!!
Anna L. poradziła im zatem, by się w coś pobawiły. Po burzliwych negocjacjach w co i dlaczego nie w to co chce drugie, albo dlaczego nie w berka po tramwaju, postanowiły wymyślać przywitania. A wzorować się miały na przywitaniu aktualnie panującym w szkole.
- A jakie to przywitanie? - zapytała niczego jeszcze nie podejrzewająca Anna L.
- Aaaaa, taki rozwinięty żółwik. - odparł Syn.
- No to pokażcie.
I tu latorośle, na cały głos, równiutkim chórem, wyrecytowały:
- Żółwik, żółwica, paróweczka i w cyca!!!
Pozostali pasażerowie parsknęli śmiechem, Anna L. udawała, że nie zna tych dzieci, potomstwo widząc reakcję ogółu pomyślało, że udało im się coś bardzo śmiesznego i na fali zachwytu klepało rymowankę w kółko.

A gdzie rodzina L. spędziła wczorajszy dzień? Kto zgadnie?







16 komentarzy:

  1. Zawszę się uśmieję jak Cię czytam :) Nie mam pojęcia co to za magiczne miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czego to teraz tych dzieci w szkole uczą? :p
    Nie zgadnę - chwal się co to za fajna miejscówka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super wycieczka. Ależ Ty jesteś Perfekcyjna Mamą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe, ale pomysłowi :D
    też często się zastanawiam, skąd dzieci mają tyle energii...

    OdpowiedzUsuń
  5. Pojęcia nie mam gdzie byliście, ale to na pewno fajne miejsce. Przypływ energii po powrocie do domu znam aż za dobrze. Szczególnie dotkliwy był w górach, cały dzień łażenia, dzieciaki konały, a po powrocie do "bazy" ganiały do 22-giej... Na tych samych nogach, których nie czuły...

    OdpowiedzUsuń
  6. A to jutro Wam napiszę co to za miejsce :) Albo pojutrze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się chętnie dowiem, ale Ty Kochana korzystaj, że wampirków nie ma w pobliżu :)

      Usuń
  7. Ania nie pamiętam jak się nazywa to miejsce, ale byłam tam z rodzinką jak zrobiliśmy wypad do Krakowa. Ukrop był niemiłosierny, Drugorodny leżał jeszcze w wózeczku, a Pierworodny szalał, łącznie z rodzicami po parku. Na dowód mamy pełno zdjęć!!!, łącznie z nadobnym małżonkiem stojącym na ręce!!!! Po drugiej stronie ruchliwej ulicy, jest taka wielka galeria zgadłam:)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. and the winner is...!!!!
      Zgadłaś!!! Ogród Doświadczeń :D Fantastyczne miejsce, polecam każdemu odwiedzającemu Kraków :D

      Usuń
  8. O matko... A ja głupia myślałam ze z wiekiem, proces reaktywacji po fazie "umierania, i padania na ryjka ze zmęczenia" ulega degradacji... Jak Steff teraz ma takie wyskoki to co będzie później? :o No dzieciaki ma pierwsza klasa widać że po mamuśce poczucie humoru ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyliczanka.. no po prostu extra bez dwóch zdań ^^ Miejscówkę chętnie byśmy odwiedzili, bo do Krakowa nie tak daleko, ale chyba jeszcze ekipa musi podrosnąć :-P -póki co tylko rodzice by poszaleli ;-) A ten brak energii u matki, oj miałam nadzieję, że będzie lepiej z wiekiem (dzieciarni of course heh), a tu widzę że klops :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Jedno jest pewne- na pewno nie tam, gdzie ja mieszkam, bo nie widzę na zdjęciach żadnych schodów.
    Wygląda na to, że moja córeczka też jest wampirem ha ha:).

    OdpowiedzUsuń
  11. Ilekroć oglądam Twoje rysunki, zawsze mam później lepszy humor, a Annę L. bardzo polubiłam, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Też się dziwię, skąd u Płaczoliny tyle energii ;-)

    OdpowiedzUsuń